wtorek, 30 października 2012

Rozdział 5


                -No, to gdzie ten lizak?- Cat zawsze pamięta.
-Proszę. – podałam jej lizaka.
-Dzięki.
-Aha. Fabian?
-Num?
-Chciałam cię o coś prosić…
-No wysłów się!
-Ok. Tak, więc… Na ogródku zbudowali basen no i ja wymyśliłam, że wszystkich do niego wrzucę…    Tylko, ten… Potrzebuję kogoś, kto ich przeniesie, znaczy chłopaków. No ten ja bym ci pomogła, tylko muszą spać, bo nie wyjdzie. Dyrektorka się zgodziła, żebyśmy pierwsi z niego skorzystali, więc o to chodzi tylko o przeniesienie, to jak? Pomożesz?
- No, spoko. Kiedy?
- Chciałam jutro rano…
- Ok. To ustalone…
- Tylko jest jeszcze jedno. Trzeba by cię chłopakom przedstawić, znaczy jeśli tylko chcesz. Spoko ja z Vicką pogadam.
- Dla mnie nie ma problemu.
- To dzisiaj o 16.00, czekaj na balkonie, ok.?
- Spoko, to do zobaczenia!
- No, Nara! – po tym wyszedł na balkon i go nie było . Po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękaw. Ocknęłam się, przecież Cat jest jeszcze w pokoju!
- Num, o co chodzi?
- A ja kiedy ich poznam? Noo, tych chłopaków.
- Ty, noo dzisiaj o 14.00, czyli za 3 godziny. Ok.?
- Jasne!
- Chcesz zagrać w łapki?
- A jak w to się gra?
- Daj ręce, pokażę ci. – grałyśmy tak z pół godziny, kiedy ktoś zaczął pukać. „O szlag!” – pomyślałam, zamknęłam nas na klucz! Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Do pokoju wpadły dziewczyny. Opowiedziałam im o propozycji zapoznania Cat i Fabiana z chłopakami. Wszystkie się zgodziły, tak więc byliśmy umówieni! Czternasta nadeszła szybko. Zebrałyśmy się i razem w brzdącem poszłyśmy do bojów. Przed drzwiami okrążyłyśmy Catrine tak, że nie było jej widać. Weszłyśmy do pokoju, chłopaki rzucili okiem kto to, a my od razu przeszłyśmy do sedna i ukazałyśmy im nową koleżankę. Starsi spoko, przedstawili się, powiedzieli coś tam o sobie, takie bzdety, ale gdy spojrzenia Cat i Mike’a się spotkały to zamarli, nie umieli nic powiedzieć, po prostu stali i gapili się na siebie. Nie mogąc się powstrzymać wybuchnęłam głośnym śmiechem, ale nawet to nie zraziło zakochańców. Kiedy Tom to zauważył, wymsknęło mu się coś co on tylko wiedział.
- Jak tak na nich patrzę to przypominają mi nas Lu – tylko ja o tym wiedziałam, więc podleciałam do niego z krzykiem:
- Zabiję! – i przez przypadek popchnęłam go na łóżko i straciłam równowagę, więc spadłam na Tommiego.
- Ejj, dobra, dobra… Wiem, że nadal na mnie lecisz, ale nie musisz tego tak bardzo okazywać! – Eh, ten Tom, przez to zarobił sobie na tortury! Jak tak leżeliśmy i się łaskotaliśmy, to czułam się jakbyśmy byli sami, tylko we dwoje, tak jak na korytarzu…
***
Hejoł!
Ostatnio zapomniałam napisać, więc było bez kazania!
Błagaaammmm o KOMENTARZE, bo wtedy wiem, że ktoś to czyta...
Skoro nie ma komentarzy to nikt tego nie czyta, więc dociągnę to do 10 rozdziału,
tak jak mówiłam i usunę bloga...
Dziękuję Oliwci za przepisanie tego rozdziału do komputera, a to cud z moim pismem!
Jeszcze raz: KOMENTUJCIE i polecajcie znajomym!
To wiele dla mnie znaczy!
Papatki! ;333

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 4


                Na śniadaniu podeszła do mnie dyrektorka:
-Lauro, podjęłam decyzję, tak więc…
-Ni, nie teraz!! Znaczy… Yyy… Możemy odejść od stołu?
-Ależ nie widzę powodu, żeby tak…
-Proszę… -po kilku namowach udało się.
-Tak, więc skoro już możemy porozmawiać, to chciałam ci oświadczyć, że zgadzam się na twój pomysł.
-Taak? Naprawdę?! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!
-Miło mi, że się cieszysz.
-Jeszcze raz dziękuję! Do widzenia!
-Do widzenia.
                Gdy podeszłam do stołu atmosfera z czasu gry trochę się rozluźniła. Wzięłam szybko wcześniej nadgryzioną kromkę z nutellą (♥loffciamm>!) I wyszłam szybko ze stołówki. Ku mojemu zdziwieniu najpierw dobiegł do mnie Tommy.
-Ej, a czemu na twojej zacnej twarzyczce gości tak zaciesz?
-A nie powiem!- wystawiłam mu język- I co teraz?
-Będę cię torturował, muahahaha!- zaczął mnie łaskotać, a że nie spodziewałam się tego to musiałam się strasznie skulić, żeby mnie nie dopadł.
-Haha! Przestań, pliss, hahaha! Błagaaam!
Kiedy na chwilę przestał, szybko się ocknęłam.
-Pora na ZEMSTĘ>!- wykrzyknęłam i zanim się zorientował już był atakowany. Nie pokładał się ze śmiechu jak ja, ale też leżał i się śmiał. Gdy zabrakło mi tchu, szybko wstałam i zaczęłam uciekać do pokoju, ale nie dane mi było poczuć wolność. Tuż przed drzwiami zostałam złapania i przybita do ziemi ciężarem Toma.
-Ej, puść! Plose…- oczka kota ze Shrek’a średnio mi wyszły, w sumie zawsze mi ni wychodziły.
-Nie! Tortury do czegoś prowadzą, więc powiedz mi czemu masz taki zaciesz!
-Czemu? Hmm… Po pierwsze przez 5 minut tarzałam się ze śmiechu na podłodze, po drugie nie udało mi się uciec, po trzecie siedzisz na mnie i po czwarte to musi bardzo głupio wyglądać…
-Aha. Sorry… A poza tym  wiesz o co mi chodzi! Odpowiadaj!
-Nie! Dowiesz się kiedyś! Na pewno!- powiedziałam, wstałam i zamknęłam Tomowi drzwi przed nosem. To wszystko zrobiłam tak szybko, że nawet się nie zorientował. Smutno mi było go tak zostawiać, na ale przez niego mogłabym się wygadać… Po jakiś 5 minutach moich rozmyśleń do pokoju wparował (oczywiście prze balkon) Fabian, tajemny chłopak Vicki. Wiedzą o nim tylko ja, oczywiście  Vicki, Lucy, Bella i nasza nowa 4 letnia współlokatorka, Catrine. I o Fabianie, i o Cat chłopaki dowiedzą się w swoim czasie. Wracając:
- Elo, jest Vi?
-Nie, na śniadaniu.
-A ty czemu nie?
-Już zjadła. CO ty dzisiaj tak wcześnie?
- A tak jakoś. Mogłabyś jej nie mówić, że byłem?
-Spoko. Jak przyjdzie to nie powiem, ale nie wiem jak Cat…
-Jak kto?
- Noo, Catrine… Pod łóżkiem jest. Wyłaź szkrabie!
-Nie, ja tu zostaje!- ta mała umie zadzierać nosa.
- Dobra, jak nie to nie… Chciałem ci dać Chupa-Chups’a (Czupaczupsa), ale skoro nie chcesz to Lu go weźmie! – szantaż, banalny sposób na dzieci.
- Z chęcią, Febian!
-Nie, to moje!
-To wyłaź!
- Ale, ale… Noo, dobra…

czwartek, 11 października 2012

Rozdział 3


                -Yyy, może się ubierzesz? Gościa masz! - prawie wykrzyknęłam.
-Yyy, a może nie? – odparł żartobliwie.
-Haha, śmieszne. – ironia, me love! Usłyszałam tylko parsknięcie śmiechem, po krótkiej chwili dosłyszałam:
-Już. Po co przyszłaś?
-A tak. Pogadać?
-A ok., to o czym?
- Hmm… Może o całym moim dzieciństwie?
-Noo, to raczej wiadome…
-Zacznij od początku, jak się poznaliśmy i takie…
                No to z tego co mi powiedział wynika, że poznaliśmy się, gdy mieliśmy po 2 latka, chodziliśmy razem do przedszkola i przez 2 lata do podstawówki, potem był wypadek i się nie widzieliśmy. Tom powiedział mi też, że mówił swojej mamie, że mnie nie było i ona chodziła do moich rodziców, którzy mówili jej, że wyjechałam do babci. Dowiedziałam się też, że to ON był moim pierwszym chłopakiem, to z NIM pierwszy raz się całowałam, to ON najbardziej za mną tęsknił i ciągle mnie szukał. Jest w sierocińcu, bo rodzice się nad nim znęcali i uciekł z domu. Ta, więc chodziłam do niego codziennie przez tydzień i w sumie to się zaprzyjaźniliśmy, udało mi się go wkręcić do ‘rodzinki’ i jest spokój.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
-Hej dziewczyny!- starałam się obudzić przyjaciółki.- Wstawać lenie!
-Czeeego? Jest 8 rano nie wstaaaejeee!- Vicki raczyła się odezwać.
-No to okej, idę po wiadro…
-No dobra, wstajemy!- tym razem Bella nieprotestowała.
-Cóż za łaska!
-Chodźcie, chce wam coś pokazać!- podeszłam do okna i gestem nakazałam im zrobić to samo. Niechętnie podeszły. Na szczęście nasze okno, jedyne w całym sierocińcu ma widok na ogródek, więc zawsze pierwsze wiemy co się dzieje. Ale TEGO bym się niespodziewana!
-Co?! Mamy basen?!- ożywiła się Lucy.
-No, jak widać tak!- odparłam.
-Super!- Vicki już nie była taka zła jak minutę temu.
-A ja mam WSPANIAŁY pomyśl!
-Jaki?- dopytywały dziewczyny.
-A zobaczycie! – kocham utrzymywać ludzi w niepewności.- Ale na początek, muszę coś zrobić.-powiedziałam i wybiegłam. Poszłam prosto do pokoju opiekunek. Zapukałam i po usłyszeniu pozwolenia, weszłam.
-Dzień dobry!- przywitałam się poczym przeszłam do sedna sprawy- Przepraszam, że tak z rana, ale przez okno w moim pokoju zobaczyłam jak nalewają wodę do rampy, więc pomyślałam, że będzie basen i jako, że ja , Matt, Tom, i Bella jesteśmy najstarsi to chciałam prosić o pozwolenie, abyśmy pierwsi skorzystali z nowej atrakcji.
- Dobrze zauważyłaś, Lauro,  rozumiem, ale muszę się jeszcze zastanowić, więc proszę o cierpliwość.- dyrektorka jak zawsze musi być surowa.
-Dziękuję, miłego dnia!- rzuciłam i wyszłam, cieszyłam się, najprawdopodobniej mój plan się powiedzie! Co do planu musze czekać na dyrektorkę, więc postanowiłam obudzić chłopaków.
                Poszłam po dziewczyny, wzięłyśmy ile się dało poduszek. Doczłapałyśmy się (bo chodzeniem tego nie można było nazwać) i nie pukając wparowałyśmy do środka jak dzikie! Okładałyśmy śpiących facetów poduszkami, aż się obudzili. Kiedy oprzytomnieli zaczęła się prawdziwa WOJNA>!!! Po pół-godzinnej walce uznaliśmy remis, bo wszyscy padaliśmy z nóg. Odpoczęliśmy grając w Monopoly, ale gra w Monopoly to prawdziwe życie, więc gdy zaczynaliśmy się kłócić udaliśmy się na śniadanie.
***
Hejoł!   
Ten rozdział dedykuję Oliwci, za to że KAZAŁA mi go dzisiaj napisać.
Tak więc dziękujcie JEJ, bo to dzięki niej 'to' jest dzisiaj.
Nie uważam, że ten rozdział jest dobry, raczej kiepski, ale następne 2 (tak mam już 2 w zapasie) są tak mi się wydaje lepsze.
No nie zanudzam.
Papatki ;3

wtorek, 9 października 2012

Rozdział 2


                Chłopak, ba, boskie ciacho! Siedzi i myśli, jakbym go znał, ale niee, raczej nie. Chciałam się cicho wycofać, ale jak ja to mam w zwyczaju rozwaliłam wszystko dookoła i mnie usłyszał, obrócił się i zobaczyłam jego twarz w pełnym świetle. Wyglądał tak na oko, na mój wiek, był baaardzo przystojny i uśmiechał się z niedowierzaniem.
-Laura?!
-Yy, tak. A ty to kto?
-Nie poznajesz?- powiedział obrócił się dookoła własnej osi- To ja Teletubiś- widząc moją minę WTF? Nadal mówił- To, kumpel z piaskownicy, pierwszy buziak, chłopak, przedszkolny ślub?
- Noo , sorry, al. Enie pamiętam nic oprócz 4 ostatnich lat…
-CO? Jaja sobie robisz?
No, nie. Z tego co mi powiedzieli to 6 lat temu miałam wypadek, 2 lata byłam w uśpiona no i te 4, które pamiętam spędziłam w sierocińcu…
-A twoja rodzina? Rodzice, Filip, Amanda, Patryk?
- Noo, rodzice się nie odzywali, Fifi mnie odwiedza, Amanda to podobno moja siostra, a Patryk? Nie wiem o  kim ty mówisz…
- Nie wiesz?- zrobił taki wytrzeszcz, że masakra- Patryk to twój brat ma teraz 11 lat, coś takiego…
-Okej. Skoro mnie tak dobrze zasz, to powiedz jaki masz numer pokoju to może wbiję i mi opowiesz coś o mnie.- To zdanie musiało naprawdę beznadziejnie zabrzmieć.
-Mój numer pokoju, kurde nie pamiętam, wiem że mieszkam z jakimś Matt’em i Mike’iem.
-Aha. Dobra wiem, którzy to.
-Dzięki Ur.
-Jak mnie nazwałeś?
- Ur, to twoja ksywka, aaaa przecież ty nie pamiętasz…
-No, raczej nie. Opowiesz mi później, teraz spadam na śniadanko!
-Okk, to smacznego! Nara!
- Dzięki! Pa!
                Gadałam później z Matt’im, powiedział, że Tom z nimi mieszka, ale doradził mi, żebym najpierw pogadała z Filipem. Ale dzwonić do Fifiego w sobotę przed 15, to ZBRODNIA>!, więc poczekałam tę godzinę…
-Hejoł, Fifi!
-Cześć, Luuuuu!
- Kurczę już mam 3 zdrobnienia!
-Coo? Po prostu ziewałem…
-Aha. A słuchaj…  Bo spotkałam dzisiaj takiego Toma i on mi mówi, że mnie zna, od piaskownicy, no i ja go trochę poznaję, yyy, to znaczy, wiem, że go kiedyś widziałam. No mniejsza o to, on powiedział, że zna moją rodzinę i mówi, że oprócz ciebie i Amandy mam jeszcze młodszego brata, Patryka. I chciałam się dowiedzieć czy to prawda, a jeśli tak to czemu mi nie powiedziałeś?!
-Dobra, dobra… Bo jeszcze się udusisz! No tak, więc Tom to twój przyjaciel, przynajmniej był i tak mamy jeszcze Patryka, ale nie chciałem ci o nim opowiadać, bo go słabo pamiętam, wybacz myślałem,  że ci się już przypomni do tego czasu.
-Aha, okej. Na tan temat jeszcze pogadamy, ale przypomniałam sobie coś ważnego, a i nie przyjeżdżaj w ten weekend, będę zajęta…- mówiąc to rozłączyłam się. Wstałam z łóżka, ubrałam szybko trampki i pobiegłam jak dobrze znaną mi drogą. Z grzeczności zapukałam, ale z przyzwyczajenia otworzyłam drzwi. TO co zobaczyłam na pewno zostanie w mojej pamięci! TO był Teletubiś, ale jaki! Mega kaloryfer!!! Kiedy po 2 sekundach zorientowałam się na co się gapię, od razu zakryłam oczy, musiałam się odwrócić, żeby nie widział jak się czerwienię. Szkoda, że to zrobiłam, bo wtedy mogłabym podglądać…
***
0 komnetarzy, w związku z tym bardzo SMUTAM>!!!
Skoro pod każdym postem proszę o komentarze, to piszcie (jeśli w ogóle to czyta...)!!!
Mam już napisany next, ale jak nikt nie czyta to nie wstawiam i nie pisze kolejnych, bo poco?
Boję się je pokazać jakoś tak odręcznie napisane, ale i tak nie miałabym odwagi..
Więc jeśli czytasz to KOMENTUJ!!!
Papatki :3

piątek, 5 października 2012

Rozdział 1

Byłam w wesołym miasteczku z ludźmi, których nie znałam, ale byłam pewna, że ich kocham! Obok mnie był Filip i ja?, jeszcze na kolanach miałam małego chłopca, max. 4 lata, kiedy nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię.
-Laura, Lay, HEJ!
-Moze nie tseba jej budzic?
-Skąd, czekajcie mam pomysł- doszły mnie głosy.
Nagle ni stąd, ni zowąd poczułam jak palą mnie powieki i jednocześnie jest mi lodowato. Natychmiast wstałam cała mokra! Zobaczyłam moją 'rodzinkę' z lusterkami w rękach, jak tarzają się po podłodze ze śmiechu. Ze złości zaczęłam wrzeszczeć:
-Kto to zrobił?! Kogo to był pomysł?1
_Yymm, Matt'a!- odrzekła Vicki.
- Ej, mieliśmy wszystko zrzucić na Mike'a...- odpowiedział żartobliwie Matt. Zobaczyłam jak w oczach małego zbierają się łzy, od razu postawiłam na dobrą zabawę!
- No to okej! W nagrodę za super pomysł, wszyscy prócz Mike;a dostaną ode mnie przytulasa!- zaczęłam ich gonić, a kątem oka zobaczyłam jak Mike ociera oczy i też ucieka. W końcu po okrążeniu pokoju 3 razy wszyscy dostali przytulasa, nawet Mike, poprosił, więc go przytuliłam.
-Dobra, dobra! Przebrać się muszę, wynocha!Ej, nie smutać! Zaraz wychodzę! Matt możesz chwilę poczekać?
-Uuuuu, dobra zostawmy ich samych...- dziewczyny nie wyszłyby bez komentarza!
-No, jasne! Dzieciarnia, spadać, dorośli będą się całować.- powiedział Matt, a w jego oku zobaczyłam błysk.
-Błeeee!-rzucili przed wyjściem.
- Co chciałaś?
- Po pierwsze: dzięki teraz cały sierociniec będzie gadał tylko o 'nowej parze' i spektakularnej pobudce...
- Heh, proszę bardzo- wtrącił chłopak.
- A po drugie: znowu ich widziałam,  no wiesz mamę, tatę, Filipa, chyba Amandę i jakiegoś chłopczyka.- tylko Matt wiedział co mi się dzieje, o tym jak tu trafiłam i kim jest Fifi.
- A co tym razem?
- Noo, byliśmy w wesołym miasteczku...
-Aha. Dobra, leć do łazienki się przebrać, to odegramy im scenkę.
-Okej, kochanie... - wystawiłam mu język, szybko chwyciłam ciuchy, które przygotowałam wieczorem i uciekłam do łazienki. Ubrałam się w koszulkę z flagą brytyjską, dżinsowe, krótkie spodenki, czerwone trampki i słomiany kapelusz. Kiedy wyszłam At powiedział mi co zrobimy i wyszliśmy czule objęci. Jak się okazało wszyscy 'przypadkowo' stali pod drzwiami. Według planu miałam szepnąć Matt'owi coś na ucho, więc tak zrobiłam, po czym odsunęłam się i zapytałam:
-Okej?
-Okej. - odpowiedział. Pocałowałam go w policzek i odeszłam. Obejrzałam się przez ramię, a widząc wyluzowanego At'a pomachałam i posłałam całusa. Zaraz dogoniła mnie Bella i patrzyła na mnie z wyrzutem,  po chwili dodałam bezproblemowym tonem:
-No co?
- 'No co?' Ty się mnie pytasz 'No co?'? TO raczej ja powinnam Ci zadać pytanie! O co ci chodzi z Matt'em?
- Serio w to uwierzyłaś? Nie wiedziałam, że jestem taka dobra aktorką. Heh...
Skręciłam w stołówkę i tam zgubiłam Lę. Poszłam do mojego tajnego miejsca, a tam zobaczyłam...

wtorek, 2 października 2012

Prolog

Mam na imię Laura, a przynajmniej tak mi się wydaje, i to pamiętam. Według tego co mi powiedzieli w moim 'domu' to mam 15 lat, a wyglądam na max. 14. Jestem w sierocińcu, bo gdy miałam 9 lat to uciekłam z domu, tak naprawdę chciałam odejść jak najdalej, więc postanowiłam pójść do babci (to pamiętam), ale że moje małe nóżki odmówiły posłuszeństwa to wsiadłam w autobus. To głupie, ale jako mała dziewczynka myślałam, że autobusy to magiczne pojazdy, które zabiorą cię we wspaniałą podróż, gdzie tylko zechcesz. Mniejsza o to, wsiadłam do 'magicznego pojazdu' i dalej nie pamiętam, ale powiedzieli mi, że gdy wsiadłam w autobus uderzył TIR, przez to byłam w śpiączce przez 2 lata. Tak więc kiedy się obudziłam pamiętałam tylko to i moje imię, a tak to tylko PUSTKĘ. Rodzina nigdy mnie nie szukała, a przynajmniej tak mi się wydawało, aż 2 miesiące temu przyjechał tutaj Filip. Z tego co mi mówił, to jest moim bratem i mam jeszcze siostrę, bliźniaczkę, Amandę. Filip ma 22 lata i nie rozmawiał z rodzicami od jego 14. urodzin, gdy oświadczył im, że jest gejem. Tak czy siak przyjeżdża do mnie co weekend, ale nie może mnie adoptować, bo jest homo, bla, bla, bla... Zawsze (odkąd się dowiedziałam) ciekawiło mnie jaka jest Amanda, od wypadku czasami odpływam, znaczy tak to opisują ludzie, którzy na to patrzą. Ja wtedy zawsze jestem w innym miejscu, ale jakby znajomym, na pewno jestem sobą, ale trochę młodszą. Czasami patrzę, na dziewczynę podobną do mnie, a czasem rozmawiam z jakimś chłopakiem, ale nic nie słyszę, widzę tylko jak porusza ustami. No może teraz trochę o sierocińcu, jestem w nim już od 4 lat, więc zdążyłam się już pozaprzyjaźniać, no to może od najmłodszych:
-Mike (czyt. Majk); 5lat, rodzice podczas rozwodu zapomnieli o nim i biedak został w domu sam, więc pewnego dnia, gdy była moja kolej na zakupy zobaczyłam go, miał wtedy 3 latka, jak siedział sam w piaskownicy ze smutną miną. Po krótkiej rozmowie, zaproponowałam mu sierociniec, od razu się zgodził. To on wymyślił moje przezwisko, LAY. Jest dla mnie jak młodszy brat, nigdy się z nim nie rozstanę.
-Lucy (czyt. Lusi); 10 lat, została porzucona przez rodziców w jej 7. urodziny. Jest boska, ale denerwująca.
Kradnie ciuchy, chodzi w moich butach i jest MEGA>! paplą.
-Vicki (czyt. Wiki); 13 lat, córka opiekunki, mieszka w sierocińcu, bo jej mama ciągle pracuje. Zna się na modzie jak mało kto.
-Matt (czyt. Mat); 16 lat, CIACHO, CIACHO, CIACHO>!!!, nikt nie wie jak tu trafił, At- przezwisko nadane przez Mike'a. Pierwszy do mnie poszedł, kiedy tu przyszłam, myślałam, że znam go od zawsze, a to tylko przez głupie 'cześć'.
- I na końcu najlepsza Bella; 15 lat, na wieki, wieki, wieków! To moja kumpela, ba siostra! Rozumiemy się bez słów. Powiedziała mi i tylko MI, że jej rodzice zginęli w pożarze, gdy miała 8 lat. Tak jej współczuję!
No, to wszyscy, ta nasza 'rodzinka' serio mówię, osoba z zewnątrz postrzegłaby nas jak rodzinę: Matt, ja albo Bella- rodzice, Vicki- ciocia, a Lucy i Mike to nasze słodkie dzieciaczki! Heh, oni mi ciągle dziękują za pomysły, a to przecież oni mi pomogli! KOCHAM ich wszystkich i nic tego nie zmieni!


***
Tak więc JEST!!!
Prolog, nawet , nawet...
Tak więc, ten... KOMENUJCIE!!!
Błagam!!!
Papatki :3

Hejoł!

No to tak, coś o mnie:
Mam na imię Martyna, mam 12 lat, ten blog pod żadnym pozorem nie jest o mnie! Po prostu tak mi kiedyś do głowy przyszedł pomysł, a za pomysłem opowiadanie. nie wiem ile rozdziałów napiszę, na pewno 10. Tak więc, proszę o wchodzenie i komentowanie! Nie zanudzam, tylko rozdział dodaję, tak więc.
Papatki :3