-No, to
gdzie ten lizak?- Cat zawsze pamięta.
-Proszę. – podałam jej lizaka.
-Dzięki.
-Aha. Fabian?
-Num?
-Chciałam cię o coś prosić…
-No wysłów się!
-Ok. Tak, więc… Na ogródku zbudowali basen no i ja
wymyśliłam, że wszystkich do niego wrzucę…
Tylko, ten… Potrzebuję kogoś, kto ich przeniesie, znaczy chłopaków. No
ten ja bym ci pomogła, tylko muszą spać, bo nie wyjdzie. Dyrektorka się
zgodziła, żebyśmy pierwsi z niego skorzystali, więc o to chodzi tylko o
przeniesienie, to jak? Pomożesz?
- No, spoko. Kiedy?
- Chciałam jutro rano…
- Ok. To ustalone…
- Tylko jest jeszcze jedno. Trzeba by cię chłopakom
przedstawić, znaczy jeśli tylko chcesz. Spoko ja z Vicką pogadam.
- Dla mnie nie ma problemu.
- To dzisiaj o 16.00, czekaj na balkonie, ok.?
- Spoko, to do zobaczenia!
- No, Nara! – po tym wyszedł na balkon i go nie było . Po
chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękaw. Ocknęłam się, przecież Cat jest
jeszcze w pokoju!
- Num, o co chodzi?
- A ja kiedy ich poznam? Noo, tych chłopaków.
- Ty, noo dzisiaj o 14.00, czyli za 3 godziny. Ok.?
- Jasne!
- Chcesz zagrać w łapki?
- A jak w to się gra?
- Daj ręce, pokażę ci. – grałyśmy tak z pół godziny, kiedy
ktoś zaczął pukać. „O szlag!” – pomyślałam, zamknęłam nas na klucz! Podbiegłam
do drzwi i je otworzyłam. Do pokoju wpadły dziewczyny. Opowiedziałam im o
propozycji zapoznania Cat i Fabiana z chłopakami. Wszystkie się zgodziły, tak
więc byliśmy umówieni! Czternasta nadeszła szybko. Zebrałyśmy się i razem w
brzdącem poszłyśmy do bojów. Przed drzwiami okrążyłyśmy Catrine tak, że nie
było jej widać. Weszłyśmy do pokoju, chłopaki rzucili okiem kto to, a my od
razu przeszłyśmy do sedna i ukazałyśmy im nową koleżankę. Starsi spoko,
przedstawili się, powiedzieli coś tam o sobie, takie bzdety, ale gdy spojrzenia
Cat i Mike’a się spotkały to zamarli, nie umieli nic powiedzieć, po prostu
stali i gapili się na siebie. Nie mogąc się powstrzymać wybuchnęłam głośnym
śmiechem, ale nawet to nie zraziło zakochańców. Kiedy Tom to zauważył,
wymsknęło mu się coś co on tylko wiedział.
- Jak tak na nich patrzę to przypominają mi nas Lu – tylko
ja o tym wiedziałam, więc podleciałam do niego z krzykiem:
- Zabiję! – i przez przypadek popchnęłam go na łóżko i
straciłam równowagę, więc spadłam na Tommiego.
- Ejj, dobra, dobra… Wiem, że nadal na mnie lecisz, ale nie
musisz tego tak bardzo okazywać! – Eh, ten Tom, przez to zarobił sobie na
tortury! Jak tak leżeliśmy i się łaskotaliśmy, to czułam się jakbyśmy byli
sami, tylko we dwoje, tak jak na korytarzu…
***
Hejoł!
Ostatnio zapomniałam napisać, więc było bez kazania!
Błagaaammmm o KOMENTARZE, bo wtedy wiem, że ktoś to czyta...
Skoro nie ma komentarzy to nikt tego nie czyta, więc dociągnę to do 10 rozdziału,
tak jak mówiłam i usunę bloga...
Dziękuję Oliwci za przepisanie tego rozdziału do komputera, a to cud z moim pismem!
Jeszcze raz: KOMENTUJCIE i polecajcie znajomym!
To wiele dla mnie znaczy!
Papatki! ;333