***
-Aleeeeex...- nudziłam po 20 minutach łażenia bez celu w nieznanym kierunku.-CO?! Laura, co?!- wykrzyknęła za złością.
-Powiesz mi wreszcie gdzie idziemy? Proszę!- wycedziłam przez zaciśnięte zęby siląc się na uprzejmy ton. W odpowiedzi ZNOWU nie usłyszałam nic. Kompletna cisza. Postanowiłam się już o nic nie pytać, dać się ponieść. Już nie chcę być tą samą nudną Laurą, bez wspomnień, bez przeszłości. Może to i dobrze, że moja przyjaciółka robi mi jakąś niespodziankę czy coś w tym rodzaju. W każdym razie ciągnęła mnie już przez pół miasta, kiedy zatrzymałyśmy się przed sklepem z akcesoriami na plażę. Weszłyśmy i kulturalnie się przywitałyśmy.
-Weź wszystko co ci potrzebne, typu strój, ręcznik, krem, ale bierz tez to co ci się spodoba. O kase się nie martw, ja zapłacę. Mam zniżkę dla pracowników- to ostatnie powiedziała szeptem.- Nie rób takiej miny! Za tydzień masz urodziny! To mój prezent!
Jedno co mogę powiedzieć to informacja, że miała rację, już za tydzień 14 sierpnia. Skoro tak mi kazała to tak zrobię. Zbierałam co mi wpadło w ręce, aż w końcu wybrałam bikini, krem SPF 20, jakąś piłkę, torbę, parasol, a nawet mini radio. Podeszłam do kasy, gdzie czekał na mnie Alex ze swoimi zakupami, ciuchami i polaroidem. Kasjerka wszystko skasowała i już chciała dawać rachunek, kiedy moja przyjaciółka odezwała się:
-Rose, daj ten rachunek do szuflady i podpisz go moim imieniem, zapłacę później. A ty- zwróciła się do mnie- nawet nie myśl o tym, żeby zobaczyć ile mnie kosztowały te zakupy, jasne? To prezent i kropka.
Fakt, faktem. Bardzo chciałam zobaczyć ceny, bo jak na złość na metkach ich nie było! Mogłabym wtedy przynajmniej wcisnąć jej trochę kasy albo na jej urodziny dać jej odpowiedni prezent. Bądź co bądź, ale siatek to miałyśmy dużo!
-No to w drogę, królewno!- powiedziała przyjaciółka, ale teraz wiedziałam już gdzie idziemy. Po 5 minutach rozmowy o wszystkim i o niczym doszłyśmy do pięknego Lazurowego Wybrzeża Francji.
-Woooow... Nie wiedziałam, że w Nicei (Nicea, fr. Nice) jest taka śliczna plaża i to nad Morzem Śródziemnym! Jesteś wspaniała! Dziękuję!- uściskałam ją.
-To jeszcze nie koniec! Całą resztę dnia i trochę wieczora spędzimy na plaży!
Rozłożyłyśmy się tak na środku, a że już w sklepie przebrałyśmy się w nowe ciuszki, to postanowiłam się posmarować kremem. Opalałam sobie plecki przez jakieś 20 minut puki kolesie grający w siatkę blisko nas nie zaserwowali tak mocno, że piłka spadła tuż obok mnie. Przy okazji obsypując mnie całą piaskiem...
-Ejj! Co wy do cholery robicie?- nawrzeszczałam na najbliżej stojącego faceta, dzięki mojemu wspaniałemu szczęściu to musiał, po prostu MUSIAŁ być Seba.
-A kogo my tu mamy? Pani Wasza Królewska Mość 'Bezimienna', Laura i jej przyjaciółka, Alex. Ogólnie to dzięki za imię królewny.
-Co wyście się tak na tą królewnę uwzięli, co?! A dobra, nieważne... Idę do wody, Alex?- zapytałam przyjaciółkę.
- Niee, idź. Ja zostanę, ty przyjęłaś cały 'pocisk'- zaczęła się śmiać.
-Ej, ej, ej! A twojego zacnego rycerza to już nie łaska zapytać?- bulwers Seby, zawsze spoko.
-A ty to mnie mało, sorka w ogóle nie obchodzisz...- rzuciłam w stronę chłopaka.
-Słucham? Teraz to przesadziłaś!- chwycił mnie i zaciągnął do morza, bardzo, bardzo, BARDZO daleko.
-Hej! Ja nie umiem pływać!- wykrzyknęłam, kiedy moja przyjaciółka robiła się coraz mniejsza.
-Nie mój problem... -teraz to już się bardzo bałam. Chwyciłam się mocniej Seby z wielkimi ze strachu oczami i przyśpieszonym oddechem.
-Co ci?- zapytał jakby od niechcenia.
-CO MI?!- wrzeszczałam- Ty się jeszcze pytasz?! Tu, tu jest głęboko...- dodałam tak cicho, że nie wiem czy mnie słyszał...
-Nie umiemy pływać, co? Oj biedactwo ty moje...- dodał opiekuńczym głosem.
-Że ja? Że twoja? Że biedna? no wiesz co...- mina foch forever.
-Mogę cię puścić jeśli chcesz- powiedział rozluźniając uścisk, szantarz, w tym wypadku podziałał też na mnie.
-Nie, proszę!- przestraszyłam się i mocniej chwyciłam szyi chłopaka.
-Na brzeg?- zapytał normalnie, bez sarkazmu, wymuszonej troski, tak po prostu.
-Proszę... -dopowiedziałam szeptem bliska płaczu, delikatnie kiwając głową.
-Nic nie ma za darmo- wydął usta jak do pocałunku.
-O nie! Chyba śnisz!- ożywiłam się, nie mam zamiaru go całować!
- No to żegnaj plażo- zaczął odchodzić od lądu.
- No dobra, czoło.
- Czyżbyś nie chciała mnie całować?
-Jak możesz sądzić, że tak? Księżniczka i żebrak? Co to komedia romantyczna?
-Może. No dobra policzek i uczę cię pływać. Ty moja komedio romantyczna.
-Okej.
Zamknęłam oczy i przybliżyłam swoje usta do jego policzka. Chciałam to załatwić szybko, ale oczywiście, że nie! Sebuś odwrócił się tak, że poczułam jego miękkie wargi na swoich, były trochę słone przez morska wodę. Zdrowy rozsądek chciał to zakończyć, ale dzisiejsze postanowienie wygrało.
Żyje się raz, nie spieprz tego.
***
Simczis.
Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, bo chociaż od ostatniego posta było koło 43 wyświetleń,
to był tylko 1 komentarz... ._.
Dodałam zakładkę 'Informowani'
Zapraszam na moje pozostał blogi:
Raz Anioł, Raz Diablica. Jedno serce, dwa oblicza. Dramione ;3
I believe I can fly Mój osobisty blog. c:
Tyle.
Bye! ;**
Zapraszam na moje pozostał blogi:
Raz Anioł, Raz Diablica. Jedno serce, dwa oblicza. Dramione ;3
I believe I can fly Mój osobisty blog. c:
Tyle.
Bye! ;**