niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 6


                Kiedy się ocknęliśmy to spotkaliśmy się z wielkimi oczami przyjaciół, oczywiście bez szkrabików, którzy już się na siepię nie lipili z otwartymi jadaczkami, tylko tak słodkooo trzymali się za ich malusieńkie rączeczki. Tom szybko wstał i też mi pomógł, gdy wstawałam spotkałam przez kilka sekund wzrok Matt’a, jego oczy przepełnione były… żalem? Trochę mi się głupio zrobiło…
                Później gadaliśmy ciągle i poznawaliśmy się z Cat, aż telefon Vi zaczął dzwonić, oczywiście w jej torbie trudno było znaleźć słonia, a co dopiero mały telefon.  Szukała go z 5 minut, a on nadal dzwonił, kiedy popatrzyła na wyświetlacz strzeliła buraka i wybiegła. Dopiero jak wróciła mój mózg ogarnął o co chodzi, o Fabiana oczywiście.  Ale scenę odstawili! Fejb zapukał zaraz po przyjściu Vic, chłopaki  oczywiście miny WTF?!. Vic wstała jak oparzona i pobiegła do drzwi przewracając przy tym Matt’a, który szedł otworzyć. Fabian na luzie opary o framugę po zobaczeniu swojej dziewczyny objął ją w tali i czule pocałował przy akompaniamencie śmiechów wszystkich dziewczyn, nawet Cat. Tarzałyśmy się po podłodze umierając ze śmiechu na widok min chłopaków. Matt pierwszy wrócił na ziemię:
-Vic! Co ty robisz? Jakiś obcy facet stoi w drzwiach, a ty się z nim miziasz w nagrodę?!
- Nie jest obcy! Mamy to powtórzyć czy już zrozumiałeś?
-Heh. Ja mógłbym to powtórzyć bez skrępowań.- po tych słowach Bian’a, Vicka jebnęła takiego smajla, że ojeju.
-Aaaa… Już kapuje! Ten tu- Tom wskazał na Fabiana- to twój chłopak, tak?
-Brawo! Jako nagrodę za spostrzegawczość dostaniesz poduszką!- zanim się zorientowałam co Vicki robi, poduszka przeleciała mi przed paczadłami i Tommy już leżał na podłodze.
-Ej, to było nie fajne!- grymasił Tom.
-Nie, to było bajdzo fajne! Jesce las!- Cat już nie była taka cichutka.
-Jeszcze raz tak powiesz, a…- Om zaczął w żarcie, ale Mike tego nie załapał i od razu zaczął bronić Catrine.
-Nie was się jej tknąć albo będzies miał ze mną do cynienia!
W odpowiedzi Tom podbiegł do malucha i rzucił go na łóżko, tak mocno, że odbił się na następne i tak po kolei.
-Ja tes chce, ja tes chce!- żądała młoda.
-Okej.-powiedział i zrobił z Cat to samo co z Mikiem.
-Ejjj!!! A mnie to już nie łaska spytać?- zbulwersowała się Lucy. Tom rzucił i ją, a później  Bian to samo zrobił z Vicki, słodkieeee! Później celami zostałam przez Toma ja, i przez Matt’a Bella. Latałyśmy tak i skakałyśmy, aż do wieczora, kiedy z mojego zacnego żołądka wydobył się taki skowyt, że wszyscy zamarli. Pierwszy odezwał się Tom:
- A no taaak! Przecież nasza hrabina żyje tylko o jednej kromce z nutellą!- powiedziawszy to chwycił mnie w pół i już była niesiona na kolację, z początku wyrywałam się, ale po chwili nawet mi się spodobało. Podniosłam głowę i zobaczyłam 2 pary zakochańców; pierwsza Vicki i Fabian, który odprowadził ją pod samą stołówkę, a później po wyżebraniu całusa zadowolony opuścił sierociniec, a druga Mike i Cat, oni są tacy uroczy! Z moich ust wyszło coś co nigdy nie powinno:
-Tom, czy my też tak słodko wyglądaliśmy?
-Numm… Nawet lepiej, w końcu my się całowaliśmy i pamiętaj, że nadal jesteśmy po ślubie!
-Że CO?! Żądam rozwodu!- chciałam przytupnąć, ale nie mogłam.
-NIGDY!- zaśmiał się jak szaleniec, ale tak słodko.- Jesteś moją niewolnicą! Buahahahahaha!
- W sumie noszenie na każdy posiłek mi schlebia, więc wycofuję pozew- powiedziałam udawanym, prawniczym głosem.